poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Wrocławskie zoo

Ogród zoologiczny we Wrocławiu założony został w 1865. Jest najstarszym na obecnych ziemiach polskich i największym (pod względem liczby wystawianych zwierząt) ogrodem zoologicznym w Polsce.
 W historii Wrocławskiego ZOO, obiekt dwukrotnie zamknięto. Po raz pierwszy na 6 lat w 1921 roku, z powodów zniszczeń i kryzysu ekonomicznego. II Wojna Światowa przyniosła zagładę zwierząt i olbrzymie zniszczenie budynków, dlatego ogród został zamknięty po raz drugi w1945 roku. Ponowne otwarcie ogrodu nastąpiło 18 lipca 1948 roku. 

 
 W drugiej połowie lat 70 tych kolekcja zwierząt wrocławskiego zoo zaliczana była do największych na świecie.  Od tamtej pory Wrocławski Ogród Zoologiczny był najbardziej znanym ogrodem w Polsce, do czego przyczynił się emitowany w telewizji program "Z kamerą wśród zwierząt", prowadzony przez Hannę i Antoniego Gucwińskich.


W 1997 roku gdy przez miasto przetoczyła się powódź tysiąclecia setki ludzi przybyły na nadodrzańskie wały, by ratować zwierzęta. Ustawiali worki z piaskiem, żeby zabezpieczyć  rysie, muflony i jeleniowate, które miały swoje wybiegi najbliżej wału.
Od 2007 roku dyrektorem zoo został Radosław Ratajszczak, który zapoczątkował proces zmian i modernizację wrocławskiego zoo.


W ogrodzie znajduje się m.in jedyny pawilon tematyczny w Polsce Madagaskar  który jest domem dla zwierząt pochodzących z Czerwonej Wyspy z wybiegami lemurów i żółwi umożliwiają im bliski kontakt z egzotyczną przyrodą.


 Interesujący jest również wybieg dla fok czyli basen kotików. Można je podziwiać zarówno z góry, stojąc na drewnianej kładce jak i przez szybę, która odsłania podwodny świat. Wybieg niedźwiedzi zaliczany do najlepszych wybiegów dla niedźwiedzi brunatnych w Europie. Można tam też spotkać niedźwiedzia proszącego o jedzenie.


 W Motylarni  znajduje się wiele gatunków egzotycznych motyli które latają nad naszymi głowami. Dzięki odpowiedniej temperaturze i wilgotności powietrza, można poczuć się tu jak w tropikalnym lesie.


Małpiarnia w której zamieszkuje wiele gatunków naczelnych to duża atrakcja dla dużych i małych :)


W zoo nie brakuje też dzikich zwierząt jakich jak lwy, które można oglądać wsiadając do terenowego jeepa

 

 oraz tygrysy których od turystów dzieli jedynie szyba.


Dużą atrakcją dla zwiedzających są pokazy karmienia zwierząt. Podczas nich można zaobserwować naturalne zachowania zwierząt a także uczestniczyć w pokazach i treningach  kotików.


W weekendy w trakcie karmień można porozmawiać  z opiekunami zwierząt i zadać im nurtujące nas  pytania.  Można też samemu nakarmić niektóre zwierzęta np: kozy :)


Aktualnie ZOO prowadzi budowę  Afrykarium, unikatowego kompleksu środowisk wodnych Afryki. Ma być to przegląd różnych ekosystemów związanych ze środowiskiem wodnym Czarnego Kontynentu, pod ogólnym hasłem „Życiodajne wody Afryki”.


Powierzchnia ogrodu to 33 hektary i zwiedzanie zajmuje praktycznie cały dzień. Na terenie ogrodu rozłożonych jest kilka plansz w których można sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie :)

 

 Wrocławski obiekt, jako jednej z 10 polskich ogrodów jest członkiem Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych. 
W Irlandii niedaleko Cork w Focie  zoo jest znacznie mniejsze za  to bardzo atrakcyjne, na ścieżce można tam spotkać przechadzające się kangury, lamy czy pawie. 

Zwiedzanie zoo zakończyło się niestety niemiłą niespodzianką, po powrocie do naszego samochodu okazało się, że mieliśmy włamanie, choć drzwi były pozamykane, szyby całe a zamki nie naruszone.W ogóle się nie zorientowała o tym fakcie, dopiero po chwili zobaczyłam, że coś jest nie tak, kiedy okazało się, że nie mam uchwytu na GPS-a. Niestety wyjątkowo GPS w tym dniu został w schowku więc został ukradziony łącznie z uchwytem i ładowarką. Złodziej kradzieży dokonał selektywnie wybierając to co mu odpowiada, z wrocławskich pamiątek wybrał tylko magnesy a książeczkę zostawił. Jak powiedziała Danka, że był to mało inteligentny złodziej bo książki go nie interesują. Z prezentów od Danki o których pisałam tutaj  złodziej ukradł tylko cukierki z Krakowskiego Kredensu bo rękodzieło go nie interesowało.
Pierwszy raz zostałam okradziona i zastanawialiśmy  się co robić, przy miejscu naszego parkowania znajdowała się szkoła a na niej kamera skierowana na bramę wjazdową przy której zaparkowane było moje auto. Dlatego zdecydowaliśmy się zadzwonić na policję. Policja niestety nie przyjechała bo to my musieliśmy jechać do niej, a ściąganie odcisków istnieje tylko na filmach, bo na komisariacie policjanci nie mają nawet komputerów, aby nie pisać ręcznie zeznań pan przyniósł sobie laptopa z domu.
Miałam też dosłać numer seryjny GPS-a którego pudełko miałam w Cork więc zapytałam o adres email na który mogłabym te dane przysłać, w końcu mamy XXI wiek i dostęp do interetu jest ogólno dostępny. Pan policjant powiedział mi, że nie mają internetu tylko fax. Odpowiedziałam, mu że ja nie mam faxu więc dostałam numer telefonu. Po powrocie do Irlandii zadzwoniłam pod wskazany numer aby uzupełnić dane a tam pani z recepcji poinformowała mnie, że osoba prowadząca moje śledztwo jest na L4 i podała mi numer do kierowniczki, która zainteresowana była skąd wiem, że osoba prowadząca śledztwo jest na L4 a nie numerem seryjnym mojego GPS-a. Nie zdziwi mnie fakt że po 3 miesiącach dostanę pismo o umorzeniu  śledztwa bo przecież kto by pojechał na miejsce zdarzenia i oglądał nagranie ze szkolnej kamery.
Myślałam, że zmiany które zaszły w ostatnich latach w Polsce zaszły również w polskiej policji, niestety zobaczyłam, że tam czas się zatrzymał przynajmniej tak jest w jednej dzielnicy Wrocławia.

1 komentarz:

  1. Agusiu po pierwsze przejrzalam wczesniejsze posty- ale sie nazwiedzaliscie suuper- uwielbiam taki wypoczynek :)

    po drugie hmm wspolczuje,ze musialo trafic na ciebie z ta kradzieza.

    po trzecie- ciezko skomentowac akcje z policja [wrrr]

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń