piątek, 30 listopada 2012

8 lat w Irlandii i nowe mieszkanie

Dzisiaj mija 8 lat od kiedy, zamieszkałam w Irlandii. Przed wylotem przyjaciele zorganizowali mi pożegnanie, wręczając srebrny wisiorek, który jest pamiątką tego spotkania.  Ta prawdziwa przyjaźń przetrwała do dzisiaj i za każdym razem, kiedy jestem w Polsce spotykamy się wspólnie na rozmowach, imprezach czasami wyjeżdżamy na wycieczki a ostatnio gramy w gry planszowe :) Z biegiem lat nasza grupa się powiększyła, Kinga znalazła swoją miłość Kristiana i stałam się ciocią 4 przesłodkich dzieciaczków, kochanego Krzysia, słodkiego Arusia, rozkosznej Irminki i uroczego Adasia :)
Straciliśmy też wspaniałego, ciepłego i kochającego Rysia, który ciągle jest w naszych wspomnieniach i w naszych sercach.


 impreza pożegnalna przed wylotem do Irlandii

Jest ze mną jeszcze moja przyjaciółka z podstawówki Aneta, która jest dla mnie jak siostra. 
Tyle lat trwa również przyjaźń z Agatą z Jackiem, którzy są dla mnie jak rodzina.  Jestem ciocią ich wspaniałych córek Juli, Gabrysi i mojej chrześnicy Zuzi. Wieloletnia rozłąka zweryfikowała część moich znajomości, niektórzy się odwrócili inni się obrazili i zerwali kontakty. Duża część jednak ze mną pozostała Gosia z Maćkiem i 3 dzieciaczków, Dorotka, która od niedawna jest mamą ślicznej Hani, Damian i wiele innych wspaniałych osób z którymi się spotykam podczas moich wizyt w Polsce.

 Pamiętam dobrze, dzień wylotu gdyż, był to mój pierwszy lot w życiu. 30 listopada 2004 roku wcześnie rano razem z Kingą i jej koleżanką znalazłyśmy się na lotnisku w Krakowie czekając na samolot do Londynu Stansted. Tam się rozstałyśmy, Kinga i jej koleżanka jechały do siostry w Anglii a ja czekałam na samolot do Cork, gdzie był mój brat Paweł i wieloletni przyjaciel Piotr.
Na początku ciężko było mi się odnaleźć w nowym miejscu i kraju, wszystko poznawałam od nowa.
Sklepy, ulice. zwyczaje i nowy język, który wydawało mi się, że nam.

To moje pierwsze zdjęcie w Cork, przed Tesco w centrum miasta

Tęskniłam bardzo za młodszym bratem Łukaszem który został w Polsce  i moimi przyjaciółmi. Codziennie przed zakupami korzystałam z kafejki internetowej, w której były tanie rozmowy na telefony stacjonarne i dzwoniłam do domu i przyjaciół (bo internet w domu miał wtedy mało kto),

 stoję przed kafejkę internetową z której dzwoniłam do bliskich.

Przez kilka lat z moją przyjaciółką Asią codziennie wymieniałyśmy się sms-mi i na bieżąco wiedziałyśmy co u nas się dzieje, niestety od dłuższego czasu zwyczaj ten się skończył, czego bardzo żałuje bo i kontakt nasz bardzo się poluzował. Pomimo, że obydwie mamy teraz internet.
W Irlandii poznałam nowych znajomych i przyjaciół nie jest może ich tak dużo, ale za to są lojalni :)
Irlandia to piękny kraj, zwany "Zieloną Wyspą" ponieważ cały rok jest tutaj zielono. Jak dla mnie jest tu trochę za chłodno, bo większą część roku jest pochmurno i pada a ja kocham słońce.
Nie wiedziałam, jak długo tutaj będę więc w weekendy razem z Piotrem zwiedzaliśmy zakątki Irlandii.
Przez 8 lat zwiedziliśmy około 100 miast i irlandzkich miejscowości, zaraziłam Piotra wycieczkami :), które je wszystkie opisuje na swoim blogu i możecie o nich przeczytać tutaj w zakładce Irlandia.
Moja pierwsza wycieczka była do Kinsale  -  malowniczego miasteczka, z portem jachtowym i zamkiem Desmonda z 1500 roku.",  

Na zamku Desmonda w Kinsale

Druga wycieczka odbyła się do Killarney przepięknej malowniczej miejscowości, z najwyższym szczytem  górskim Carrantuohill w Irlandii, wspaniałym parkiem, i 3 jeziorami i zamkiem Ross. 


Irlandia charakteryzuje się, nie tylko pięknem przyrody, oceanem, morzem, klifami, ale licznymi zamkami i ruinami, które występują praktycznie w każdej miejscowości.


Klify Moher (irl. Aillte an Mhothair, ang. Cliffs of Moher) to jedno z najpiękniejszych miejsc w Irlandii. Zbudowane z wapieni i piaskowców, mają około 8 km długości, w najwyższym miejscu osiąga wysokość ponad 200 m."

8 lat mieszkałam w jednym miejscu,  niedawno się przeprowadziłam do nowego mieszkania w którym będę miała swój kącik na swoje robótki :) Przeprowadzka trwała prawie 2 tygodnie i 10 razy kursowałam aby przewieść wszystkie, rzeczy. Nagromadziło się tego strasznie dużo a do Irlandii przyjechałam z dwoma bagażami. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć tylko moje rzeczy do moich robótek, zajęły mi cały samochód, nie zdawałam sobie sprawy, że jest tego aż tyle.


W pierwszym dniu mieszkania w nowym mieszkaniu przez moje okno zobaczyłam tęczę :) A jak wiadomo irlandzki leprechaun chował garnek złota na końcu tęczy :)


Teraz czeka mnie wypakowywanie rzeczy z kartonów, znalezienie dla nich nowego miejsca i urządzenie mojego robótkowego  kącika. Stąd też moja nieobecność na waszych blogach :( którą, mam nadzieję, wkrótce nadrobię. 
Dziękuję również wszystkim osobom którzy pomagali mi przy przeprowadzce a szczególności Mariuszowi, który pomagał w przewożeniu i przenoszeniu rzeczy i skręcanie szafek oraz Vitowi za objaśnianie instrukcji użycia nowych sprzętów i skręcanie szafek. Dziękuję również Anecie i Kindze za słowa wsparcia i wirtualne bycie ze mną w tych dniach.

środa, 28 listopada 2012

Warsztaty z MyCork Artystycznie - szydełkowanie

W niedzielę 25 listopada odbyły się kolejne, tym razem już 3 Warsztaty z MyCork Artystycznie. Naszym gościem była Ania z bloga Kot Bury która, uczyła nas szydełkowania.


Na warsztatach robiłyśmy ocieplacze na kubki, Ania krok po kroku pokazywała nam jak zrobić łańcuszek czy słupki. Większość uczestniczek warsztatów szydełko miała pierwszy raz w ręku, więc nie obyło się bez prócia :) i ponownego szydekowania.


 Z biegiem czasu widać było efekty naszych robótek, powstawały piękne kolorowe kwiaty i kwadraty będące elementem naszego ocieplacza.


Była też z nami Zuzia najmłodsza uczestniczka warsztatów, która dzielnie uczyła się sztuki szydełkowania :)


Podczas trzy godzinnych warsztaty nie starczyło czasu by skończyć wszystkie ocieplacze, niektórym uczestniczkom warsztatów bardzo spodobała się przygoda z włączką i zaraz po powrocie do domu skończyły swoje prace.


Ja do szycia i szydełkowania zawsze miałam dwie lewe ręce i wszystkie robótki ręczne do szkoły z tego zakresu robiła dla mnie mama:) zdolności takich  niestety po mamie nie odziedziczyłam :(. Przed warsztatami byłam pełna obaw czy uda mi się cokolwiek zrobić, ale dzięki cennym wskazówkom Ani i pod jej nadzorem udało mi się wydziergać jeden kwadrat  i zacząć  kawałek drugiego do mojego ocieplacza z którego jestem dumna, choć wyszedł mi nierówno i koślawo :)


Może kiedyś mój ocieplacz zostanie skończony :) niekoniecznie przez mnie bo już prawie nic nie pamiętam ;)
Warsztaty jak zawsze bardzo udane, w miłej babskiej atmosferze spędziłam niedzielny wieczór,  nabywając nowych umiejętności :)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Kopia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w Cork

W sobotę 24 grudnia b.r. do Cork przybyła kopia obrazu Matki  Boskiej Częstochowskiej w ramach akcji „Od Oceanu do Oceanu” Obraz wędruje przez 25 krajów od Władywostoku do Fatimy w intencji obrony życia. Cork był ostanim miejscem które odwiedziła Matka Boża w Irlandii.


Kopia Ikony Częstochowskiej, została przyłożona do oryginału i poświęcona przez Abpa Stanisława Nowaka Metropolitę Częstochowskiego na Jasnej Górze. Przeznaczona do peregrynacji  "Od Oceanu do Oceanu" ikona  została wykonana w Polsce. Jest ona wielkości oryginału na litej, rzeźbionej lipowej desce.


Została wykonana metodą tradycyjną przy użyciu tempery żółtkowej i barwników naturalnych oraz listków 23 karatowego złota. Została też uzupełniona o elementy konieczne dla prawosławnej ikony kanonicznej, które z pewnością zniknęły podczas historycznych restauracji i przemalowań. Są to: krzyż w nimbie Chrystusa (wykonany białym złotem na złocie żółtym), zamiana jednej z lilii na gwiazdę na prawym ramieniu (gwiazdy powinny być trzy – na ramionach i czole – co oznacza, że Maryja jest dziewicą przed, w czasie i po urodzeniu Chrystusa. Trzecią gwiazdą jest Dziecię Jezus.) oraz starocerkiewne napisy w tle, oznaczające kto jest wyobrażony na ikonie. Charakterystyczną cechą tej kopii są łzy na lewym policzku Matki Bożej.
Pielgrzymka "Od Oceanu do Oceanu" jest wielkim aktem wiary w zwycięstwo, Ikona Częstochowska na Wschodzie nosi przecież tytuł: „Niepokonane Zwycięstwo”. (żródło: www.odoceanudooceanu.pl)


W Cork Matka Boża gościła przez ponad 3 godziny, odbyła się uroczysta msza święta, celebrowana przez biskupa diecezji Cork & Kerry John Buckley.


Irladczycy  licznie przybyli na peregrynację obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, czuwali i modlili się, czego nie można powiedzieć o Polakach.


 Od jednego Rodaka odprowadzjącego kopię obrazu usłyszałam słowa" W tym roku nie odwiedziłem  jeszcze Matki Bożej w Częstochowie to ona odwiedziła mnie"
Irlandia była 22 z 25 krajów do którego pielgrzymuje obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Z Cork obraz został przewieziony do Francji, a nastprzybylinie zostanie przewieziony do  Hiszpanii i Fatimy w Portugalii.

środa, 21 listopada 2012

MyCork Artystycznie - Decoupage w Gazecie Polskiej

 Miło mi jest poinformować, że w "Gazeta Polska" nr 45 z 19.11.2012 r. została opublikowana  relacja z II warsztatów MyCork Artystycznie - Decoupage które ostanio prowadziłam i o których pisałam tutaj


Warsztaty spotkały się z dużym zainteresowaniem, co mnie bardzo cieszy :) Staram się aby każda pani znalazła w nich coś dla siebie, był już scrapbooking i robienie kartki okolicznościowej, decoupage i zdobienie przedmiotów. A w najbliższą niedzielę będzie szydełkowanie i robienie ocieplaczy na kubek, idealnych  na ciepłą herbatkę w długie zimowe wieczory :)


 Warsztaty poprowadzi Kot Bury a zapowiedź warsztatów możecie przeczytać na stronie stowarzyszenia MyCork. Ja  niestety zdolności do szycia i szydełkowania nie odziedziczyłam po mojej mamie, więc nie wiem czy po warsztatach będę miała Wam się czym pochwalić ;)
Pokaże na pewno prace innych koleżanek, które takie zdolności mają :)
Wiecej zdjęć z warsztatów możecie zobaczyć tutaj

wtorek, 20 listopada 2012

Gala finałowa VI FKP, koncert Anity Lipnickiej & Johna Portera

Ostatnia niedziela w Cork była wyjątkowo brzydka, cały dzień lało i wiało. Wieczorem wybrałam się na galę finałową VI Festiwalu Kultury Polskiej zorganizowanego przez Stowarzyszenie MyCork, na którą zostałam zaproszona przez stowarzyszenie, w którym koordynuję projekt MyCork Artystycznie.


Podczas gali zaśpiewali finaliści konkursu "Acoustic Song - Konkurs Piosenki Polskiej i nie tylko". Wręczono również statuetki zwycięzcom plebiscytów na internetowym forum MyCork w kategoriach: "Osobowość forum MyCork", "Rekin Polskiego Biznesu"  oraz "Ulubiony pub/club/bar w Cork".


Galę poprowadził mój ulubieniec :) Krzysztof Byszewski, który obdarzony jest ogromnym talentem aktorskim. To On również wcielił się kiedyś w rolę Noego, podczas zabawy dla dzieci w Arce, którą zorganizowałam w ramach Dni Kultury Chrześcijańskich.


W drugiej części gali odbył się koncert Anity Lipnickiej i Johna Portera, to duet stanowiący znakomite połączenie kobiecej delikatności i muzycznej elegancji z rockowym zacięciem.


Anita Lipnicka w 1993 roku dołączyła do nieznanego wówczas łódzkiego zespołu Varius Manx. Nagrane z nim albumy „Emu" i „Elf" okazały się wielkim  sukcesem, a sama Lipnicka stała się jedną z największych gwiazd polskiej sceny muzycznej połowy lat 90. W 1996 roku zdecydowała się na karierę solową. Pierwszy album zatytułowany „Wszystko się może zdarzyć" okazał się sukcesem.


John Porter jest Walijczykiem od 1976 roku mieszkającym w Polsce. W 1977 roku razem z Korą i Markiem Jackowskim stworzyli trio o nazwie "Maanam – Elektryczny Prysznic". John grał tam głównie na gitarze akustycznej, a także towarzyszył wokalnie Korze. Po odejściu z Mannamu założył własny zespół o nazwie Porter Band. Do tej pory jego album „Helicopters" uznawany jest za jedną z ważniejszych płyt w historii polskiego rocka. Po rozwiązaniu grupy, John nagrał pierwszą płytę „unplugged" w Polsce „Magic moments". W 1999 roku powstał nowy skład Porter Band, który nagrał płytę „Electric"


Anita & John spotkali się w lutym 2002 roku, kiedy Anita została zaproszona do zaśpiewania w duecie z Johnem piosenki „For You" na jego płycie „Psychodelikatesy".  Jak się później okazało, był to początek ich nowej drogi muzycznej. Wspólny album muzyków „Nieprzyzwoite piosenki"  wydany 20 listopada 2003 roku, zyskał status Złotej Płyty i zdobył wiele prestiżowych nagród między innymi Fryderyka 2003 w kategorii „Najlepszy album". Od spotkania w 2002 roku stanowią parę zarówno na scenie, jak i w życiu prywatnym. Anita Lipnicka i John Porter wydali wspólnie trzy płyty, ostatnia zatytułowana „Goodbye" która powtórzyła sukces pierwszego albumu i uzyskała status złotej płyty.


Podobna wrażliwość muzyczna, harmonia głosów i dusz, melodyjne utwory, poetyckie teksty oraz niepowtarzalny i bezpretensjonalny nastrój, który stworzył dueat na koncercie w Cork oczarował publiczność.
Członkowie stowarzyszenia zarezerwowali dla mnie miejsce w pierwszym rzędzie sali co było dla mnie ogromym zaszczytem :)


Gala bardzo udana, sala wypełniona była po brzegi, wszystkie bilety na koncert zostały wyprzedane już tydzień przed galą.


Ogromny sukces stowarzyszenia MyCork, które pomimo, że liczy tylko 10 członków działa prężnie dla corkowskiej Polonii.

czwartek, 15 listopada 2012

Konkurs piosenki, wizyta gości i ciasto marchewkowe :)

W Cork trwa  VI Festiwal Kultury Polskiej organizowany co roku przez stowarzyszenie MyCork.
W niedzielę 4 listopada w Cork w ramach tego festiwalu  odbył się  Acoustic Song - "Konkurs Piosenki Polskiej i nie tylko" 
W konkursie wzięło udział 11 uczestników a poziom był bardzo wysoki. Nie chciałabym znaleść się w sytuacji jury, które musiało wybrać troje zwycięzców. Dodatkowo jury wyróżniło  troje wykonawców, gdyż poziom konkursu był bardzo wyrównany. Wręczenie nagród nastąpi 18 listopada na Gali Finałowej FKP w Cork,  laureaci konkursu będą mogli wystąpić przed koncertem zaproszonych gości: Anity Lipnickiej i Johna Portera.


Jedną z uczestniczek konkursu była nasza znajoma z Waterford Iwa Wiśniewska, która jest mistrzynią domowych wypieków, które mieszkańcy Waterford mogą nabyć co piątek na Waterford Country Market, Olaf's Hall. Po koncercie Iwę wraz z mężem Krzyśkiem oraz ich dwójkę wspaniałych dzieciaków mieliśmy przyjemność gościć pod swoim dachem. Niestety tylko jedna noc gdyż, obowiązki nie pozwoliły im zostać dłużej w Cork. Iwy i Krzysztofa przedstawiać nie trzeba - jeżeli coś interesującego i wartościowego dla Polonii dzieje się w Waterford, to oni na pewno "maczają" w tym palce. Krzysztof jest m.in. twórcą, administratorem i dziennikarzem portalu Waterpol.org. Iwa jest obecnie m.in. przewodniczącą Klubu Gazety Polskiej w Waterford. Oprócz tego: pomagają, doradzają, udzielają się wolontaryjnie w wielu miejscach. Prywatnie można Ich poznać również poprzez bloga: futraki.blogspot.com.
Od Iwy dostałam gotowy zestaw do pieczenia pierniczków na święta :)


Na wizytę gości upiekłam ciasto marchewkowe ze śmietaną z mleka kokosowego

Ciasto marchewkowe z kokosowym kremem

SKŁADNIKI:

2 szklanki marchewki utartej na drobnej tarce
1 szklanki bakalii
2 łyżki skórki pomarańczowej
2 szklanki mąki
2-4 łyżki cukru, brązowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu lub przyprawy do pierników
szczypta soli
1/3 szklanki oleju
woda w razie potrzeby

PRZYGOTOWANIE:
Marchew, bakalie zalać wrzątkiem i odcedzić wymieszać ze skórką pomarańczową. Mąkę wymieszać z cukrem, proszkiem do pieczenia, cynamonem i szczyptą soli. Następnie wymieszać mąkę z bakaliami i olejem, dodając tyle wody, aby wyszło dość gęste ciasto.
Ciasto wkładamy do formy i pieczemy około godziny w 180-190°C.

 KREM
 1  puszka długo schłodzonego mleka kokosowego ( ok 2-3 tygodnie)
2 łyżki soku z cytryny
1/2 lub 2/3 szklanki  cukru pudru
Otworzyć puszkę mleka kokosowego  i ubić z cukrem pudrem i sokiem.  Wystygłe ciasto przekroić  na pół i przełożyć kremem, na wierzchu rozsmarować resztę kremu i schłodzić w lodówce.

Ciasto wszystkim smakowało :) Wizyta bardzo udana, choć krótka :)

poniedziałek, 12 listopada 2012

Moje prace w gazecie :)

Gazeta Polska w Irlandii utworzyła nową rubrykę "Galeria Gazety Polskiej" w której publikowane są prace Polaków i nie tylko tworzących w Irlandii.

W  nr 43 Gazety Polskiej z 5 listopada 2012 r. zostały opublikowane moje prace i krótki tekst  :)


Aby przeczytać tekst kliknij TUTAJ aby powiekszyć.
Jest to dla mnie bardzo miłe wyróżnienie :)

 Jakiś czas temu od Skimmia z bloga Kwiaty Natury  otrzymałam wyróżnienie "Be yourself & you'll never lose" za które jetsem bardzo wdzięczna i jest mi niezmiernie miło, że zostałam wyrózniona :)


Przekazuję to wyróżnienie wszystkim moim blogowym koleżankom, odwiedzającym mój blog i pozostawiającym swoje ciepłe słowa, za które bardzo dziekuję :)
Badźcie sobą!

sobota, 10 listopada 2012

Kabaret Łowcy.B w Cork

W piątkowy wieczór 9 listopada b.r. w Hotelu Metropl w Cork przed polską publicznością wystapił Kabarat Łowcy.B.


Organizatorem występów kabaretu był D&M Services. W Cork kabaret wystąpił w ramach VI Festiwalu Kultury Polskiej, organizowanego przez Stowarzyszenie MyCork.
Kabaret stworzony został przez studentów Uniwersytetu Śląskiego (filia w Cieszynie) w 2002 roku. Znakiem rozpoznawczym Łowców stały się sweterki w których zawsze występują.


Nazwa kabaretu wzięła się z połączenia “łowcy”, bo wieczorne wypady na miasto chłopcy nazywali wyjściem na łowy”, litery B i kropki pomiędzy.
Wiele osób zastanawia się, dlaczego w nazwie kabaretu jest kropka i literka B. Jest to anagram, którego rozwiązanie tworzy nazwę firmy odzieżowej – sponsora grupy.


Kabaret coraz częściej eksperymentują z muzyką (współtworzą Łowcy.Band oraz Punkową Grupę Rozweselającą Ja Mmm Chyba Ściebie).


Są zdobywcami wielu prestiżowych nagród. W 2003 roku kabaret Łowcy.B zwyciężył w Przeglądzie Kabaretów PaKA.


Ich skecze, to pomieszanie absurdu z terapią nerwic, a wszystko w atmosferze radosnej nieprzewidywalności. w swoich spektaklach wykorzystują swoje umiejętności muzyczne, plastyczne, używają akrobacji oraz elementów pantomimy.


Łowcy.B corkowską polonię doprowadzili do ekstazy śmiechowej, sami bawiąc się tym, co robili na scenie. Wciągając do zabawy publiczność są niezwykle autentyczni, dlatego zjednują sobie każdego widza.


W skeczu "Kurier z LSD" podczas procesu identyfikacji kurier prosi odbiorcę przesyłki o podanie  drugiej litery dwolnego imienia. Na co odbiorca odpowiada: k, zdzwiony kurier pyta jakie to imię? odbiorca odpowiada Aknieszka :)


Ubawiłam się do łez :)


Na końcu spotkania były oczywiście zdjęcia i autografy :)


Ja znalazłam się towarzystwie  Mariusza Kałamaga, zdjęcie zrobione przez  kolęgę Świtka, gdyż moja bateria nie wytrwała do końca :( Świetnie się bawiłam, dawkę śmiechu wyczerpałam  chyba do końca miesiąca :)

czwartek, 8 listopada 2012

Warsztaty decoupage

W niedzielę 4 listopada w ramach MyCork Artystycznie miałam przyjemność poprowadzić II warsztaty artystyczne. Tym razem spotkanie dotyczyło podstaw decoupage, techniki ozdabiania przedmiotów za pomocą wzoru wyciętego z papieru lub serwetki. 
Słowo decoupage pochodzi od francuskiego czasownika "decouper" - wycinać.


Klasyczny decoupage  polega na naklejaniu wzoru z papieru lub serwetki i pokryciu go wieloma warstwami lakieru tak, aby wzór wtopił się całkowicie i wyglądał jakby był namalowany.
Warsztaty cieszyły się dużym zainteresowaniem, wzięło  w nich udział  25 uczestniczek.


Na początku warsztatów przedstawiłam  dziewczynom krótką historię decoupage.
Uważa się, że technika decoupage pochodzi ze wschodniej Syberii. gdzie wycinane postacie i dekoracje zdobiły grobowce syberyjskich koczowników.
Stamtąd technika ta powędrowała do Chin i do XII wieku była popularną metodą ozdabiania lampionów, latarnii, okien, pudełek i innych przedmiotów.
W XVII wieku dzięki wymianie handlowej z Dalekim Wschodem decoupage przywędrowało najpierw do Włoch, a w XVIII w. do innych krajów Europy.


 Weneccy stolarze tworząc tańszą alternatywę do modnych wówczas chińskich lakierowanych mebli używali decoupage do produkcji mebli.
Wraz z coraz większym popytem na takie usługi oraz faktem, że wiele osób nie mogło pozwolić sobie na pracę mistrzów, wykształciły się alternatywne formy sztuki dekoratywnej. Rysunki współczesnych artystów były wycinane, przyklejane i pokrywane lakierem, aby odzwierciedlały oryginalne obrazy. Decoupage zyskało wtedy przydomek "sztuki biedaków"
W XVIII i XIX wieku ta forma sztuki rozkwitła w całej Europie.
Wkrótce decoupage stało się jednym z typowych kobiecych hobby, niezwykle popularnym m.in. na dworze Ludwika XV. Damy z artystycznym zacięciem wycinały obrazki i przytwierdzały je do pudeł,  parawanów i przedmiotów w ich toaletkach.

  
W XVIII wiecznej Anglii decoupage stał się bardzo popularny wśród szlachcianek, które w pełni poświęciły się sztuce dekorowania wycinankami i lakierem. Ta technika i umiejętność lakierowania były znane w Anglii jako styl japoński


W miłej atmosferze upłynęło czterogodzinne spotkanie. Na warsztatach dziewczyny nadały drugie życie butelkom, puszkom i słoikom, stosując metodę serwetkową i przy użyciu jednoskładnikowego preparatu to spękań (crackle) . Pięć ozdobionych przedmiotów zostało przekazane na cele charytatywne stowarzyszenia.


Dzięki swojej bogatej historii i różnorodności stosowanych technik możliwości tej  zdobniczej sztuki są praktycznie nieograniczone, uzależnione jedynie od naszej kreatywności :)

Pierwsze spotkanie MyCork Artystycznie dotyczyło scrapbookingu i pisałam o nim tutaj
Wkrótce odbędą się również kolejne spotkania :)

Ps: Doskonale rozpoznałyście brokuła ukrytego w bukiecie pod poprzednim postem :) gratuluję bystrego oka :)