środa, 25 lutego 2015

Przeprowadzka w pracowni:)

Ostatnie dwa dni spędziłam na przemeblowywaniu mojej pracowni, ponieważ mój kącik już dawno okazał się za mały to ciągle brakowało mi miejsca na moje rzeczy. Przybywało mi pudełek, które upychałam wykorzystując każdy wolny kąt w mojej pracowni. Efekt tego był taki, że nie mogłam nic znaleźć co mnie bardzo irytowało. Od dawna myślałam, więc o przemeblowaniu a właściwie dokupienie szafy, która by pomieściła moje skarby. Trudnością w mojej pracowni są skosy, przez co nie jest ona zbyt ustawna. 


Pewnego dnia podczas wizyty Anety i Marcina przedstawiła im swój pomysł o dorobieniu biurka i kilku półek w pracowni. Poprosiłam Marcina czy mógłby mi wyciąć blat biurka tak aby dopasować go do reszty mebli, aby zyskać więcej miejsca na biurku, które było już zbyt zastawione. Aneta z Marcinem zaproponowali mi abym swój warsztat pracy przeniosła na drugą stronę, gdzie nie ma skosów, przez co zyskam większą przestrzeń. Na początku byłam sceptyczna do tego pomysłu bo nie chciałam, żeby łóżko było od razu widoczne po wejściu do pokoju, jednak po przemyśleniu spodobał mi się pomysł Anety i Marcina i zaczęłam przesuwanie mebli :)
Bałagan był okropny, gdyż dużo rzeczy nie miało swojego miejsca. Po przemeblowaniu zyskałam całą ścianę na półki. Wczoraj Marcin spędził cały dzień aby mi pomóc kupić odpowiednie materiały na półki a potem je zawiesił :)


To jest na razie wersja robocza, więc nie patrzcie na bałagan. Bo układanie moich skarbów zostawiam sobie na wolne dni :) czasu nie mam za dużo, bo już za miesiąc przyjeżdża do mnie mama z bratem na święta a potem przyjaciele, więc wszystko musi być zrobione :)


Marcin zrobi mi jeszcze składne biurko :) tylko wczoraj brakło mu już czasu :)
Cieszę, się ogromnie, że w końcu wszystko będzie miało swojej miejsce a Marcinowi bardzo dziękuję za poświęcony czas i pracę :)
Jak było u mnie przedtem, możecie zobaczyć TUTAJ

niedziela, 22 lutego 2015

Poduszka kot - niespodzianka :)

W sobotę spotkała mnie miła niespodzianka Edyta koleżanka z pracy z bloga Eda Figa obdarowała mnie pięknym poduszkowym kotem w niebieskościach :)
Była to dla mnie ogromna niespodzianka i nie wiem czym sobie zasłużyłam na takie cudo :) Jak napisała Edytka na swoim blogu: "Mam jeszcze prezent niespodziankę dla Agi z bloga Niebieskomi   Aga jest tak jakby matką chrzestną mojego bloga. To dzięki niej zaczęłam z powrotem szyć i to właśnie ona prowadziła mnie przez pierwsze blogowe wpisy. Dzięki Aga. Dla ciebie kotek, w niebieskosciach..."


Edytka szyje naprawdę piękne rzeczy, zachęcam Was do odwiedzenia jej bloga. koty zrobiły furorę na kiermaszu bożonarodzeniowym. Ciekawe co Edytka wymyśli na kiermasz wielkanocny :) Bo nie możesz się kochana wymigać, już ja tego dopilnuję :)


Edytko bardzo Ci dziękuję za ten piękny prezent niespodziankę, kotek jest przytulny i milutki, będę go na pewno często używać jako poduszeczki :) bo jest bardzo wygodny i przecudny :)
Życzę Ci mnóstwa pomysłów i wytrwałości w dalszym blogowaniu, bo jestem twoją wierną czytelniczką :)

czwartek, 19 lutego 2015

Walentynkowy Bal Karnawałowy z My Little Craft World

W niedzielę 15 lutego br. w Hotelu Montenotte w Cork odbył się Walentynkowy bal Karnawałowy dla dzieci, organizowany przez My Little Craft World.
W balu Aneta przebrana za klauna prowadziła zabawy z dziećmi, ja przebrana byłam za damę dworu, Agnieszka przebrana za panią klaun prowadziłyśmy warsztaty artystyczne z dziećmi, natomiast Krzysiek wcielił się w rolę świętego Walentego. Piotr zadbał o dokumentację fotograficzną balu :)


Bal rozpoczął się o godzinie 15.00, każde dziecko otrzymało karnawałowy kotylion i gotowe do zabawy zostało zaproszone do sali ozdobionej czerwonymi serduszkami.


Na dzieci czekała już panie: Aneta w długiej tiulowej kolorowej sukni, która poprowadziła z dziećmi kilka zabaw ruchowych na przywitanie.


Sala balowa wypełniła się księżniczkami, rycerzami, czerwonym kapturkiem, pszczółką i innymi bajkowymi
postaciami.Na początku dzieci musiały sprawdzić czy wszystko wzięły ze sobą do zabawy, po rozruszaniu się do piosenki„Serduszko puka w rytmie cza cza” nastąpiła zabawa w serduszka. Dzieci naśladowały za prowadzącą panią Anetą. która pokazywała jakie jest serduszko gorące, zimne, ciężkie itp.


Następnie dzieci udały się w magiczną podróż do kreatywnego świata na warsztaty artystyczne.
Dzieci zostały podzielone na grupy wiekowe i ich zadaniem było ozdobienie masek walentynkowych lub serduszek styropianowych.


Na warsztatach powstały piękne i oryginalne prace. Za swoją artystyczną pracę dzieci otrzymały słodkie nagrody ufundowane przez sklep Mróz w Ballincolling.
Po warsztatach rozpoczął się bal. Do zabawy dołączył klaun dzieci tańczyły "makarenę", "kaczuszki" i uczestniczyły w zabawach ruchowych.


Dzieci zmęczone szaloną zabawą otrzymały słodki poczęstunek oraz napój ufundowany przez sklep Pewex w Cork. Podczas poczęstunku dzieci oczekiwały na gościa specjalnego św. Walentego zadawałam dzieciom bajkowe zagadki.


Gdy pojawił się święty Walenty opowiedział dzieciom swoją historię życia i odpowiedział na pytanie dlaczego w dzień jego śmierci, tj. 14 lutego, obchodzone jest święto zakochanych, którego jest patronem.
Każde dziecko miało niepowtarzalną okazję zapytać świętego Walentego o wszystko co dotyczy miłości.


Na zakończenie spotkania św. Walenty rozdał dzieciom pamiątkowe gipsowe aniołki z serduszkiem.

 

Dla rodziców odbyła się loteria w której wygrać można było voucher na tort urodzinowy ufundowany przez firmę J&L Cakes, voucher na zakupów materiałów dekoracyjnych do domu ufundowany przez firmę DecoStones & Renovations oraz vouchery na zakupy w sklepie Mróz i inne nagrody.


 Bal zakończył się wspólnym tańcem dzieci - "stonogą".

 

Dzieci zadowolone i z uśmiechem na ustach opuszczały salę balową, więc bal karnawałowy udał się w 100%  :) Więcej zdjęć z balu można zobaczyć TUTAJ

sobota, 14 lutego 2015

Powrót do Cork

Będąc w Krakowie na chwilę wybrałam się do Wieliczki na Rynek Górny, pochodzący z okresu panowania Kazimierza Wielkiego, kiedy wójtem był Mikołaj Wierzynek. W dawnych wiekach przez rynek wiódł szlak handlowy z zachodu na Węgry. Drewnianą zabudowę rynku zniszczył pożar. W 1776 roku przystąpiono do stawiania murowanych kamienic. W miejscu dawnego ratusza, który znajdował się pośrodku południowej pierzei rynku, została wzniesiona neoklasyczna rezydencja pałac Przychockich. Na rynku znajduje się trójwymiarowe malowidło 3D  "SOLNY ŚWIAT" które pokaże Wam innym razem ponieważ było zasypane śniegiem.


Czas w Krakowie szybko zleciał, odwiedziłam przyjaciół i rodzinę, choć niestety z powodu choroby nie udało mi się spotkać ze wszystkimi z którymi chciałam się spotkać :(


Urlop się skończył i trzeba było wracać do Irlandii.


Wylot miałam z Wrocławia do Cork, niestety tym razem nie udało mi się spotkać z Danką, która mieszka we Wrocławiu. mam nadzieję, że następnym razem już uda nam się spotkać :)


Dzień przed wylotem  miałam wysoką gorączkę, więc skorzystałam z polskiej służby zdrowia. Udałam się do nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Pół godziny spędziłam w rejestracji w której pani dokonywała formalności z moją kartą EKUZ. Do lekarza były przede mną 3 osoby, więc pomyślałam że szybko pójdzie. Okazało się jednak, że czekałam 1.5 h zanim weszłam do gabinetu. Jedna z pacjentek stwierdziła, że pewnie to tak długo trwa bo lekarz jest dokładny. Po wejściu do gabinetu okazało się, że lekarz był Włochem, który wolał ze mną rozmawiać po angielsku niż po polsku, bo wiedział, że mieszkam w Irlandii.  Pan doktor  ma dziewczynę polkę dlatego miał w Polsce lekarską praktykę. Zdziwiłam się jednak, że najpierw pan doktor  wypisał mi receptę, oczywiście sprawdzając nazwy leku w tłumaczu, więc zapytałam go czy mnie zbada? na co pan doktor mi odpowiedział, że wszystko po kolei :) na recepcie miałam wypisany paracetamol lek którym w Irlandii leczy się wszystko ;) a pan doktor w Irlandii też miał praktyki i pewnie nabył tutejszych nawyków.
Gorączka mi przeszła, a resztę leków na kaszel dokupiłam sama :) i w końcu się wyleczyłam :)
Pobyt w Polsce był jak zawsze udany i już z niecierpliwością czekam na kolejny wyjazd do Polski :)

piątek, 13 lutego 2015

Szczyrk

Na niedzielę mieliśmy plany odwiedzić Szczyrk. Pomimo dużej śnieżycy i zasypanych dróg dotarliśmy do Szczyrku. Chcieliśmy odwiedzić Sanktuarium Maryjne w Szczyrku-Górce jednak z powodu zasypanych dróg nie udało nam się tam dotrzeć, więc musimy tam jeszcze wrócić :)


Z powodu śnieżycy nie udało nam się też wyjechać kolejką linową na Skrzyczne, więc następnym razem Szczyrk odwiedzimy w lecie :)


Odwiedziliśmy za to kościół pod wezwaniem Świętego Jakuba, który jest najstarszym i prawdopodobnie najcenniejszym z punktu widzenia historyków zabytkiem w Szczyrku. Kościół wybudowany w latach 1797-1800 przetrwał w pierwotnej formie do 1935 roku, kiedy to dokonano modernizacji polegającej na wyburzeniu ściany pomiędzy nawą a wieżą i zastąpieniu jej słupami podporowymi.
Cała konstrukcja w swej formie nie odbiega od ogólnie obowiązującego kanonu.


Ciekawostkę stanowić może zewnętrzny wygląd kościoła, który w całości obity jest gontem. Nad budowlą wznosi się prostokątna wieża zakończona izbicą i dachem określanym przez architektów jako hełm namiotowy.


Większość rzeczy wewnątrz kościoła pochodzi z Nowego Sącza z nieistniejącego już klasztoru Norbertanów. Przedmioty te pochodzą z okresu od XVII do XX wieku. Najstarszym przedmiotem należącym do kościoła jest prawdopodobnie dzwon znajdujący się na wieży a odlany w 1691 roku. Na terenie przylegającym do kościoła można znaleźć stary, kamienny nagrobek z 1832 roku, co świadczy o tym, że niegdyś teren ten pełnił rolę cmentarza.


Ja uwielbiam górski zimowy krajobraz :) śniegu w Irlandii nie ma więc tym bardziej chętnie odwiedzam zimą górskie miejscowości.
Po drodze do Krakowa zatrzymaliśmy się w Wadowicach rodzinnym mieście Jana Pawła II


Odwiedziliśmy Bazylikę Mniejszą Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny  w Wadowicach,


I oczywiście zjedliśmy wadowicką kremówkę :)
Weekend był bardzo udany :)

czwartek, 12 lutego 2015

Szyndzielnia

Kolejką dotarliśmy na Szyndzielnię  szczyt w Beskidzie Śląskim o wysokości 1026 m. n.p.m, który znajduje się w granicach administracyjnych miasta Bielska-Białej który wznosi się  na północ od Klimczoka.


W 1953 roku  uruchomiono kolejkę gondolową, która po modernizacji w latach 1994- 1995 jest komfortową i jedną z najnowocześniejszych kolei gondolowych w Polsce


W ciągu kilku minut każdy, zarówno małe dziecko jak i osoba w podeszłym wieku, może znaleźć się z dala od miejskiego zgiełku, na szczycie Szyndzielni.


Szyndzielnia dawniej była nazywana również Szędzielnią; z niemieckiego Kamitzerplatte - od nazwy niemieckiej leżącej o podnóża góry Kamienicy (spotykane również Kamnitzerplatte).


Szczyt porastają lasy bukowe z domieszką drzew iglastych - świerków i jodeł. Na stoku tzw. Małego Gronia znajduje się stanowisko modrzewi.


Pod szczytem, na wysokości 1001 m n.p.m., znajduje się duże schronisko turystyczne, wybudowane w roku 1897 przez organizację Beskidenverein. Schronisko na Szyndzielni jest to pierwsze schronisko w Beskidzie Śląskimi. Jest  ono również jednym z najpopularniejszych schronisk w Beskidach, rozbudowane w latach 1954-1957.Schronisko zbudowane jest z kamienia, architekturą nawiązuje do schronisk alpejskich, z charakterystyczną wieżyczką. Ciekawostką jest, że w pokoju na wieży zamontowano stację meteorologiczną, na parterze była winiarnia, a nieopodal schroniska znajdowała się skocznia narciarska na której odbywały się zawody w skokach narciarskich. Również niedaleko był trzy kilometrowy tor saneczkowy.


Ze szczytu można podziwiać panoramę Bielska Białej, Babiej Góry, Pilska i Tatr.


Spacer po szczycie w zimowym krajobrazie to jest to co lubię najbardziej :)

wtorek, 10 lutego 2015

Bielsko Biała

Na weekend wybraliśmy się do Bielska Białej. Nazwa miasta pochodzi od rzeki Białki, nad którą leży Bielsko. Pierwsza nazwa miasta to Bielsk. Została ona utworzona od "bielskiego grodu" położonego nad rzeką Białką. Dopiero później nazwę Bielsk przekształcono w Bielsko.


Zwiedziliśmy Zamek książąt Sułkowskich jest to  najstarsza i największa zabytkowa budowla Bielska-Białej,


Pomieszczenia zamku prezentują sztukę polską i europejską od XIV do XVII wieku. Skrzydło wschodnie zamku zajmuje galeria malarstwa, XIX-wieczne malarstwo realistyczne i akademickie, malarstwo z okresu Młodej Polski, prace artystów związanych z Bielskiem-Białą w okresie dwudziestolecia międzywojennego po czasy współczesne. Kolejne pomieszczenia zamku zajmują ekspozycje poświęconej etnografii, dziejom miasta i zamku oraz tradycjom rzemieślniczym Bielska i Białej, pamiątki po rodzinie Sułkowskich.


Będąc w Bielsku Białej nie mogliśmy ominąć pomnika Bolka i Lolka - bohaterów jednego z najpopularniejszych polskich seriali animowanych.
"Pomnik ten znajduje się w centrum miasta,  zlokalizowany na dziedzińcu położonym przy galerii handlowej Sfera. Uroczyste odsłonięcie pomnika nastąpiło 19 maja 2011 roku. Przedstawia dwie postacie Bolka i Lolka wskazujących palcem na globus, gdzie zaznaczono miasto Bielsko-Biała, głównych bohaterów popularnego filmu animowanego Bolek i Lolek, produkowango w latach 1963-1964 w bielskim Studiu Filmów Rysunkowych. Według oficjalnych źródeł rzeźba, podobnie jak w przypadku pomniku Reksia, także znajdującego się w mieście, została odlana z brązu, a jej wysokość mieści się w granicach od 130 cm, waga całego pomnika to około 254 kilogramów.

Twórcą koncepcji i inicjatorem serii był Władysław Nehrebecki. Władysława Nehrebeckiego zainspirowały postacie własnych synów, którzy w momencie powstania serii mieli 7 i 9 lat. Odpowiadali oni postaciom Bolka i Lolka pod względem niektórych cech charakteru, które w filmie zostały przesadzone i wyolbrzymione. Imiona postaci nawiązują natomiast do przedwojennego polskiego filmu Bolek i Lolek z 1936 roku w reżyserii Michała Waszyńskiego."


Odwiedziliśmy również pominik Reksia w Bielsku-Białej. Został on odsłonięty 3 sierpnia 2009 roku. Przedstawia psa Reksia, głównego bohatera serialu animowanego, którego twórcą był Lechosław Marszałek, produkowanego w latach 1967–1988 w bielskim Studiu Filmów Rysunkowych.
Pomnik przedstawia Reksia stojącego na tylnych łapach, jedną z przednich trzyma przy pysku, drugą wskazuje na fontannę. Rzeźba jest odlana z brązu, ma 90 cm wysokości i waży 130 kilogramów.


Rynek główny w Bielsku-Białej to plac Starego Miasta położony w centralnej części tzw. Wzgórza Miejskiego, na którym rozlokowało się średniowieczne miasto Bielsko.Przy Rynku znajduje się zespół barokowo–klasycystycznych kamienic pochodzących z XVII–XVIII wieku.


W centralnej części Rynku znajduje się fontanna z rzeźbą rzymskiego boga mórz Neptuna.


Na Starym Mieście znajduje się również Katedra św. Mikołaja w Bielsku-Białej jest to katedra diecezji bielsko-żywieckiej, a także jeden z największych kościołów w Bielsku-Białej. Katedra powstała w latach 1443–1447, jednak obecny kształt uzyskała dopiero w 1912 r. Na skutek licznych przebudów posiada elementy większości stylów architektonicznych – od gotyku po modernizm.


Na kolację wybraliśmy się do pierwszej w Bielsku restauracji po kuchennych rewolucjach Pani Magdy Gessler  TRATTORIA DA TADEUSZ


 Tam zamówiłam potrawę pani Magdy czyli kluski śląskie z pesto :)


Ponieważ jest to restauracja włoska to na oczach klienta Włoch przyrządza włoskie makarony :)
Bielsko Biała to piękne miasto, które polecam Wam odwiedzić :)

niedziela, 8 lutego 2015

Wizyta w Tomaszowie Lubelskim

Podczas mojego pobytu w Polsce odwiedziłam rodzinne strony Piotra - Tomaszów Lubelski do którego uwielbiam wracać :) Tam odpoczywam i uwielbiam tamtejsze przysmaki a najbardziej pierogi z soczewicą i kaszą, pączki z bitą śmietaną i bułeczki z kaszą i soczewicą :)


Odwiedziliśmy również pasiekę taty Piotra z której mam wosk na moje świeczki :)


Sprawdzaliśmy z tatą Piotrka jak się mają pszczoły ;)


I słuchałam, czy pszczoły są silne i przetrwały zimowe dni.


Podczas odwiedzin u siostry Piotrka  wybraliśmy się na krótką wycieczkę i odwiedziliśmy Cerkiew św. Paraskewy w Kniaziach.


O historii tego miejsca możecie przeczytać na blogu Piotra czyli tutaj


Mama Piotra jak zawsze obdarowała mnie pięknymi prezentami związanymi z moim hobby :)
za które bardzo dziękuję :) Wszystko mi się bardzo przyda :)


Czas spędzony u rodziny Piotra szybko zleciał, ale jest jest to miejsce do którego zawsze chętnie wracam :)