wtorek, 24 listopada 2020

Podróż w czasie pandemii

 Ten rok nie sprzyjał podróżom więc zostało mi 3 tygodnie urlopu, które muszę wykorzystać do końca roku a od wczoraj zaczęłam z grafiku tydzień wolnego więc mam miesiąc wolnego :) wyruszam więc samotnie :( w podróż do rodziny w Polsce. Mąż ♥️ już urlopu niestety nie ma  ale pozwolił mi jechać ;)  3.5 h w autobusie do Dublina na lotnisko potem samolotem do Krakowa.

 Autobus wszystkich wysadził na terminale 2 z którego nic nie lata bo wszystkie loty latają z terminala 1. Z walizką 25 kg (sama nie wiem skąd tyle kilogramów) miałam spacerek ;) lotnisko puste  co ma swoje plusy  samoloty stoją w szeregu i czekają na lepsze czasy.  Największe lotnisko w Irlandii świeci pustkami, miejsca dotąd zatłoczone teraz wymarłe i smutne niech ta pandemia się już skończy. Samolot prawie pełny 

W samolocie przed wylądowaniem obsługa zbierała formularz lokalizacyjny a przylatując do Polski trzeba jeszcze wypełnić informacje odnoście ochrony zdrowia publicznego tz czy w ciągu ostatnich kilku dni miało się objawy koronowirusa lub kontakt z chorym. Po wylądowaniu 0 dystansu tłok w autobusie choć były podstawione 3. W kolejce do kontroli paszportowej również tłok można na chwilę zapomnieć że jest pandemia. Ludzie stoją prawie jeden na drugim. Pani się na mnie pcha ja dyskretnie się odsuwam, ona stoi za mną bardzo blisko czuje się niekomfortowo. Może się już przyzwyczaiłam do dystansu.  Dopiero przy okienko celnika pojawiają się naklejki stóp gdzie kto ma stać i wtedy pojawia się dystans. Nikt nie pilnuje dystansu brak i maseczki na brodzie. Czy my musimy mieć bata nad sobą?

W końcu przechodzę kontrolę bagaż już czeka  jeszcze fotka na krakowskim lotnisku i idę na zewnątrz gdzie czeka na mnie Angelika i brat Łukasz :) wsiadam do samochodu a tu niespodzianka przywitali mnie szampanem 🥂 moim ulubionym :) poczułam się jak Lady D  w limuzynie :)

dziękuję kochani za miłą  niespodziankę 🙂 jesteście cudowni ♥️ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz